Gazeta Wyborcza

GAZETA WYBORCZA - RZESZÓW (2009-02-16 Autor: ANNA GORCZYCA)

Tadeusz Nowosad: Mam nadzieję, że wzrośnie liczba dawców

Gazeta Wyborcza - Rzeszów

W szpitalach podkarpackich pracę rozpoczęło ośmiu koordynatorów ds. transplantacji. Ich zadaniem będzie m.in. propagowanie idei transplantologii oraz koordynowanie pobierania narządów.

Rozmowa z Tadeuszem Nowosadem, lekarz anestezjolog, koordynator ds. transplantologii

Anna Gorczyca: Mieszkańcy Podkarpacia nie chcą oddawać swoich narządów do transplantacji. Dlaczego?

Dr Tadeusz Nowosad: Jest kilka przyczyn, jedna tkwi w nas: lekarzach i pielęgniarkach. Nie zawsze potrafimy powiedzieć rodzinie pacjenta, że ten człowiek już nie żyje, że jest w stanie śmierci mózgowej i podłączając mu kolejną kroplówkę, wlewamy ją w trupa. Gdybyśmy potrafili w porę powiedzieć rodzinie, że trzeba odłączyć maszyny, a potem, że narządy tego człowieka mogą uratować kogoś innego, to mielibyśmy dużo więcej transplantacji. Ja sam, dopóki nie skończyłem kolejnej specjalizacji i nie zdobyłem wiedzy, którą mam teraz, postępowałem tak jak większość lekarzy. Nie miałem odwagi, żeby wyłączyć maszyny i nie leczyć zwłok. Druga przyczyna tkwi w mentalności pacjentów i ich rodzin.

Bo boimy się, że godząc się na odłączenie respiratora czy innych urządzeń podtrzymujących bicie serce, przekreślamy szanse na cud? Bo przecież chory ruszył palcem...  

- Nawet przy śmierci mózgowej może się zdarzyć, że pacjent rusza palcem. Ale jeśli nastąpiła śmierć mózgowa, cudu nie będzie, pacjent nie wstanie.

putBan(62);
Obawiamy się, że jak będziemy mieć przy sobie zgodę na pobranie narządów, to lekarze nie będą nas ratować. Boimy się, że narządy zostaną pobrane od osoby, która mogła jeszcze żyć.

- A to jest nieprawda. Podstawowym zadaniem lekarza jest ratowanie pacjenta, o pobraniu narządów możemy myśleć dopiero po stwierdzeniu śmierci mózgowej, która następuje najczęściej na skutek wylewu, udaru lub uszkodzeń mózgu w wyniku wypadku. O tym, czy rzeczywiście nastąpiła śmierć mózgowa, orzeka komisja złożona z trzech lekarzy: anestezjologa, neurologa lub neurochirurga i lekarza innej specjalności. Nie ma dowolności, są ściśle określone procedury, które trzeba przejść.

Co się dzieje później?

- Trzeba porozmawiać z rodziną, czy się zgadza na pobranie narządów. Teoretycznie narządy do transplantacji można pobrać od każdej osoby, która nie zgłosiła sprzeciwu. W Polsce w centralnym rejestrze sprzeciwów są zgłoszenia od 33 tys. osób. Od pozostałych można by pobierać narządy, nie pytając nikogo o zgodę. Gdyby lekarze tak robili, to zaraz o tym byłby powiadomiony prokurator, zaalarmowane byłyby media. Dlatego z rodziną chorego się rozmawia, przekonuje. I to jest teraz moje zadanie jako koordynatora ds. transplantologii. To są bardzo trudne rozmowy, pewnie nie zawsze będą kończyły się pobraniem narządów.

Rozmowy z rodziną to jedno z zadań koordynatora, a jakie są inne?

- Moja praca będzie polegała m.in. na ścisłej współpracy z lekarzami anestezjologami i monitorowaniu oddziałów intensywnej terapii. Mam nadzieję, że dzięki temu wzrośnie liczba dawców z naszego regionu. Jeśli okaże się, że możemy mieć dawcę, zgłaszamy to do Poltransplantu. Przekazujemy dane o grupie krwi, trzeba także wykonać badania na zgodność tkankową. Wysyłamy do Krakowa wycinki z węzłów chłonnych. Dopiero potem organizuje się przyjazd czy przylot lekarzy z Poltransplantu po narządy.

Wspomniał Pan, że wysyłacie tkanki do Krakowa, to zajmuje sporo czasu.

- Jeśli ktoś wyobraża sobie, że to wszystko odbywa się w ciągu kilkunastu minut, na łapu-capu, to się myli. To wszystko trochę trwa, choć na pobranie serca mamy tylko trzy godziny.

Wróćmy jeszcze do koordynatorów. Ilu ich jest na Podkarpaciu?

- Przeszkoliło się osiem osób, lekarze i pielęgniarki. Wzorujemy się na Hiszpanii, która przoduje w liczbie transplantacji w Europie. Naszym zadaniem będzie także bardzo szerokie informowanie opinii publicznej, przełamywanie stereotypów. Bardzo ważna jest tu rola Kościoła i księży. Mieliśmy taki przypadek, że rodzice młodej dziewczyny zgodzili się na oddanie jej narządów do transplantacji, ale po trzech godzinach odwołali tę zgodę. W międzyczasie rozmawiali o tym ze swoim księdzem proboszczem i on ich od tego odwiódł. Rozmawiałem o problemach transplantologii z księdzem biskupem i ustaliśmy, że wygłoszę wykład na konferencji proboszczów. W planach mam podobne wykłady w różnych środowiskach. Mam nadzieję, że to przyniesie efekty i liczba dawców z naszego województwa znacznie się zwiększy.

Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów