Karta na wagę życia
Michał Stangret, Marcin Bielesz
Coraz mniej osób chcę oddać po śmierci swe organy. Chorzy umierają nie doczekawszy pomocy. Zapobiec tragedii próbują księża, którzy będą rozdawać deklarację zgody na pobranie narządów
Zapaść polskiej transplantologii trwa od lutego br., gdy pod zarzutem zabójstwa
(jak uznał potem sąd - nieprawdopodobnym) zatrzymany został Mirosław G.,
transplantolog z warszawskiego szpitala MSWiA.
Problem dostrzegł polski Kościół. Lada dzień na
Lubelszczyźnie księża będą rozdawać wiernym specjalne karty zawierające zgodę na
pobranie narządów do przeszczepu w przypadku śmierci. Abp Józef Życiński o
pomyśle opowiedział wiernym w swojej cotygodniowej audycji "Pasterski kwadrans"
w archidiecezjalnym radiu eR. Wczoraj ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik
lubelskiej kurii, opowiedział o szczegółach akcji.
- Każdy będzie mógł wypełnić deklarację i nosić ją przy sobie. W razie
nieszczęśliwego wypadku będzie to dla lekarzy dowód na to, że wyraża zgodę na
pobranie organów czy tkanek do przeszczepu - tłumaczy ks. Puzewicz. O zgodzie na
pobranie narządów świadczyć będzie wypełniony formularz na karcie z
własnoręcznym podpisem pod deklaracją: "Pragnąc budować cywilizację miłości i
ratować życie innych, wyrażam zgodę na pobranie po mojej śmierci tkanek i
narządów do przeszczepiania".
Po drugiej stronie karty kuria wydrukowała
cytat słów Ojca Świętego Jana Pawła II: "W sercach ludzi, zwłaszcza młodych,
należy utwierdzić przekonanie, że świat potrzebuje braterskiej miłości, której
wyrazem może być gotowość darowania organów na przeszczep". Księża nie mają
wątpliwości. - Jan Paweł II podpisałby taką deklarację - mówią.
Dlatego
kuria już zamówiła pierwsza turę 80 tys. deklaracji. - Już kończy się ich druk i
lada moment trafią do nas. Potem prześlemy je do parafii archidiecezji
lubelskiej. Każdy wierny będzie mógł zgłosić się po deklarację do swojego
proboszcza - tłumaczy ks. Puzewicz.
Księża pomyśleli też o tym, by wierny
nie traktował deklaracji jak świstka papieru. Dlatego dokument ma wielkości
karty kredytowej, więc będzie można go na stałe włożyć do portfela. Jest też
pewność, że karta będzie trwała i nie ulegnie uszkodzeniu nawet w groźnych
wypadkach.
- Dlatego musi być wykonana z mocniejszego materiału niż
plastik czy tektura. Zdecydowaliśmy się na specjalny materiał - tłumaczą
księża.
Już wiadomo, że pomysł kurii lubelskiej spodobał się w innych
diecezjach i wszystko wskazuje na to, że podobne karty będą też rozprowadzane
wiernym w innych częściach kraju. Nad wręczaniem deklaracji wiernym myślą
diecezje rzeszowska, przemyska i łomżyńska. Pomysł abp. Życińskiego zyskał też
poparcie kurii krakowskiej.
- Jest godny uwagi. Kościół musi zachęcać
wiernych do takich postaw, by dzielić się z innymi darem życia i pomagać bliźnim
w potrzebie - tłumaczy ks. Robert Nęcek, rzecznik kard. Stanisława Dziwisza,
który też przyłączył się do akcji. - Nasi księża już odnoszą się w kazaniach do
tego problemu. Będą też rozmawiać z wiernymi na ten temat, bo wiele obaw przed
wyrażaniem zgody na darowanie organów bierze się z niewiedzy i niedoinformowania
- tłumaczy ks. Nęcek.
Zdaniem księży taka deklaracja ułatwi też pracę
lekarzom. - Ostatecznie to lekarz musi pobrać serce, wątrobę czy nerkę, ażeby
ktoś inny mógł ją otrzymać. Kiedy dookoła panuje psychoza oskarżeń, że lekarze
to mordercy, kiedy rodzina patrzy niechętnie na tego typu propozycje, wówczas
przeciętny lekarz może łatwo machnąć ręką i dać sobie spokój. Powiedzieć: po co
mam tworzyć sobie wrogów? I ktoś niestety umiera, bo nie mógł doczekać się
organu - tłumaczy abp Życiński, który zaapelował do lekarzy, by "nie dali się
ogarnąć zniechęceniu".
Źródło: Metro