Gazeta.pl Radom

Młody motocyklista idealnym dawcą narządów? Mit

ROZMAWIAŁA KATARZYNA M. WIŚNIEWSKA 2014-10-24 

http://bi.gazeta.pl/im/c4/11/10/z16847812P.jpg

ANNA JARECKA

Robert Trześniewski jest koordynatorem transplantacyjnym w MSS. To on identyfikuje i zgłasza do Poltransplantu potencjalnych dawców narządów

 W tym roku w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym pobrano 36 narządów do przeszczepów od 12 dawców. O skomplikowanych procedurach transplantacji, micie dawcy idealnego i kontrowersjach wokół śmierci mózgu opowiada Robert Trześniewski, specjalista anestezjologii intensywnej terapii i koordynator transplantacyjny w MSS.

rozmowa z Robertem Trześniewskim

 

Katarzyna M. Wiśniewska: Czym dokładnie zajmuje się koordynator transplantacyjny?


Robert Trześniewski: Wśród pacjentów oddziału intensywnej terapii identyfikuję potencjalnych dawców narządów, przeprowadzam diagnostykę dotyczącą śmierci w oparciu o kryteria neurologiczne i krążeniowe, a więc diagnostykę śmierci mózgu i nieodwracalnego zatrzymania krążenia. Zgłaszam takich potencjalnych dawców do Poltransplantu, przygotowuję wszystkie niezbędne badania i działania związane z pobraniem narządów w szpitalu.


Procedura kwalifikacji dawcy i późniejszej transplantacji jest zapewne skomplikowana i wieloetapowa. Jak przebiega?


- Przyjeżdża do nas człowiek w ciężkim stanie, staramy się go uratować, ale nie zawsze to się udaje. Czasem nasi chorzy umierają. Jeśli mamy człowieka, którego badamy codziennie i on spełnia pewne kryteria, czyli jest głęboko nieprzytomny, nie ma żadnych reakcji na bodźce zewnętrzne, nie generuje swojego oddechu oraz posiada strukturalne uszkodzenie mózgu, wtedy mamy obowiązek wysunąć podejrzenie o śmierci mózgu. Przeprowadza się pełną diagnostykę, najpierw jest etap wykluczeń, czyli wykluczamy okoliczności, które mogą mieć wpływ na stan neurologiczny, np., gdy pacjent jest zatruty, pod wpływem leków lub np. w stanie hipotermii. Jeśli te stany wykluczymy, przechodzimy do etapu potwierdzeń. Przeprowadzamy dwie serie badań klinicznych plus badanie trwałego bezdechu. Ewentualnie, w sytuacjach wątpliwych, jesteśmy zobowiązani wykonać badania instrumentalne, czyli angiografię tętnic mózgowych, badanie dopplerowskie bądź EEG. Jeśli ta diagnostyka wykaże, że u pacjenta możemy stwierdzić śmierć mózgu, wtedy powołujemy specjalną komisję, która ma na celu stwierdzenie, czy pacjent żyje czy nie. Komisja przeprowadza swoją diagnostykę i ma prawo stwierdzić śmierć chorego w oparciu o kryteria neurologiczne. Następnie jesteśmy zobowiązani zgłosić takiego pacjenta do Poltransplantu.


Zgodnie z polskim prawodawstwem każdy z nas jest potencjalnym dawcą, chyba, że zastrzegł sprzeciw. Jak można go zgłosić?


- Zgoda na pobranie narządów jest zgodą domniemaną, aktem biernym, aktem czynnym jest sprzeciw. Możemy się sprzeciwić na trzy sposoby. Pierwszy, to zastrzeżenie swojego sprzeciwu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, wysyłamy wtedy oświadczenie do Poltransplantu. My w każdym przypadku potencjalnego dawcy sprawdzamy, czy nie figuruje on w tym rejestrze. Jeśli osoba się sprzeciwiła, nie może zostać dawcą. Drugi sposób to podpisane własnoręcznie oświadczenie o tym, że nie wyrażamy zgody, w razie naszej śmierci, na pobranie narządów. Najlepiej, żeby trafiło ono w nasze ręce. Można też wyrazić swoją wolę ustnie w obecności dwóch świadków i ich pisemnego poświadczenia, ale ci świadkowie muszą nas wtedy poinformować. Zwykle są to najbliżsi i temu służy rozmowa z rodziną, my sprawdzamy właśnie tę trzecią ścieżkę sprzeciwu. Nie pytamy rodziny o zgodę, bo nikt nie może decydować za inną osobę. Przede wszystkim musimy poinformować rodzinę o naszych rokowaniach, o tym, że będzie przeprowadzona diagnostyka śmierci mózgu, później o tym, że diagnostyka się zakończyła i co orzekła komisja. Z rodzinami trzeba rozmawiać szczerze, uczciwie od początku.


Załóżmy, że pacjent nie wyraził sprzeciwu na pobranie narządów. Rodzina została poinformowana, co dalej?


- Gdy już przeprowadzimy z rodziną takie rozmowy i mamy tzw. akceptację bliskich, zgłaszamy potencjalnego dawcę do Poltransplantu już jako zmarłego i przeprowadzamy diagnostykę w kierunku narządów, które mogłyby być pobrane i tego, w jakim są stanie. Wtedy ośrodki transplantacyjne kwalifikują te narządy. Pobranie odbywają się w miejscu-szpitalu dawcy, nie przewozi się zmarłych do ośrodków transplantacyjnych. Zespoły chirurgiczne z ośrodków transplantacyjnych przyjeżdżają do nas, jest osobny zespół, który pobiera np. nerki, osobny do wątroby etc.


Ile jest w Polsce ośrodków transplantacyjnych, oprócz tego chyba najbardziej znanego w Zabrzu?


- Stosunkowo niewiele, najwięcej jest ośrodków, w których przeszczepia się nerki. Serce przeszczepia się w pięciu: w Zabrzu, Krakowie, Warszawie-Aninie, Poznaniu i w Gdańsku. Na przeszczepienie serca jest maksymalnie cztery godziny od pobrania go. Dlatego, jeśli np. zespół jest z Poznania, to przylatuje. Gdy już są zakwalifikowane konkretne narządy, umawiamy godzinę pobrania. Transportujemy dawcę na blok operacyjny, tam się odbywa pobranie, chirurdzy z ośrodków transplantacyjnych muszą narządy zabezpieczyć w odpowiedni sposób.


To dość trudna logistycznie rzecz, bo zaangażowanych w nią jest przy pobraniu wielonarządowym około stu osób. Wszystko trzeba skoordynować, tym bardziej że w sytuacji przeszczepienia serca czy np. wątroby, w tym samym czasie w Radomiu pobierane jest serce i jednocześnie np. w Zabrzu jest już wyjmowane ono z biorcy.


Ile czasu jest na przeszczepienie od momentu pobrania?


- Poszczególne narządy są w różny sposób wrażliwe na niedotlenienie. Wątroba, według książek, bez dopływu świeżej krwi może wytrzymać nawet do 24 godzin, ale tego się w praktyce nie robi. Im krótszy czas niedokrwienia narządu, tym lepiej. Najbardziej odporne są nerki, często przeszczepia się je nawet następnego dnia. Trzustka ma czas około 8-12 godzin zimnego niedokrwienia. Płuca torakochirurdzy starają się przeszczepić dość szybko.


Jakie narządy można przeszczepiać?


- Mamy podział na narządy unaczynione, miąższowe, które można przeszczepić. Najwięcej przeszczepia się nerek, wątroby, serc, płuc. Można przeszczepiać też jelito cienkie, to się robi już na świecie, ale w Polsce jeszcze się nie udało. Jelito ma dużą skłonność do odrzucania przeszczepu, większą niż serce. W Polsce można przeszczepiać także kończynę górną - w Trzebnicy i od niedawna w Gliwicach - twarz. Druga grupa to tkanki i narządy nieunaczynione, czyli naczynia, zastawki, które czasem, gdy całe serce się nie kwalifikuje, są preparowane z serca. Przeszczepia się fragmenty kości, rogówki. Skóry raczej się nie pobiera od zmarłych. Jest nowa metoda, dzięki której na podstawie własnych komórek można skórę wyhodować.


Ile narządów pobrano od początku tego roku w MSS?


- W tym roku mieliśmy 12 dawców, średnio od każdego z nich pobraliśmy trzy narządy, czyli 36 osób otrzymało narząd od naszych dawców. Tylko w 2014 r. pobraliśmy trzy czy cztery serca, najwięcej nerek. Pobrano też od nas jedno płuco, a takich przeszczepów się bardzo mało w Polsce przeprowadza.


Czy dawcami zostają osoby po wypadkach, czy zdarzają się przewlekle chorzy, którzy finalnie umierają?


- Jest w społeczeństwie takie przekonanie, że dawcami narządów zostają młodzi motocykliści. To trochę mit, ponieważ młody motocyklista, jeśli jedzie prędko i doznaje dużego urazu, to najczęściej obrażenia są tak masywne, że te narządy się nie nadają. Mieliśmy kilku takich potencjalnych dawców, u których część narządów została zdyskwalifikowana z racji uszkodzeń pourazowych, pobraliśmy np. tylko nerki, bo były w najlepszym stanie. Idealnym dawcą narządów jest młoda osoba po izolowanym urazie czaszkowo-mózgowym, czyli ma tylko uszkodzenia w obrębie czaszki, np. spadła komuś cegłówka na głowę albo niefortunnie spadł ze schodów i uderzył w coś głową. Druga grupa to osoby z tzw. katastrofami naczyniowymi. Część ludzi nosi w sobie tętniaki w tętnicach mózgowych, nawet o tym nie wiedząc. Często ich pierwszym objawem jest wylew krwi do mózgu. To najliczniejsza grupa. Wiadomo, że im starszy człowiek, tym ryzyko tętniaków jest większe, ale mieliśmy na oddziale również dwudziestokilkuletnie czy trzydziestoletnie osoby z pękniętymi tętniakami.


Są granice wiekowe osób, które mogą zostać pośmiertnymi dawcami?


- Śmierci mózgu z powodów formalnych nie można stwierdzić u noworodka poniżej siódmego dnia życia. W praktyce od tak małych dzieci nie pobiera się narządów, ponieważ biorców jest mało, ale też jest to trudny technicznie zabieg, bo malutki jest kaliber naczyń, które trzeba zespolić. Najmłodszy dawca w Polsce miał około dwóch lat. U nas w Radomiu miał około siedmiu lat. Górnej granicy praktycznie nie ma, bo to zależy od stanu narządów, a nie metryki. To dotyczy głównie nerek, jest też praktyka taka, że jeśli pobieramy je od starszego pacjenta, również starszemu je wszczepiamy. Najstarszy człowiek, u którego w Polsce pobrano narządy, miał 82 lata. Z przeszczepionym narządem można żyć od kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Często biorcy umierają na zupełnie inne schorzenia.


Czy nadal obowiązuje zasada, że biorca nie można nic wiedzieć o dawcy?


- Prawnie jest ustalone, że biorca nie może poznać tożsamości dawcy ani rodzina dawcy nie powinna nic wiedzieć o biorcy. Jest tak z powodów etycznych, komfortu, ponieważ zdarzały się sytuacje, w których rodziny dawcy na siłę szukały kontaktu z biorcą, wywierały presję, doszukiwały się cząstki swojego bliskiego zmarłego w biorcy, nawet nękały, chciały się spotykać. Najważniejsze jest jednak to, że cała idea transplantacji jest non profit. Transplantacja jest zatem aktem dobrej woli, za który nie można otrzymać żadnej korzyści majątkowej. By uniknąć podejrzeń o handel narządami, by nie było cienia podejrzenia, że doszło do jakiejś transakcji, dane obu stron są zastrzeżone. Często rodziny dawców chcą po prostu wiedzieć, czy przeszczep się udał, czy narząd prawidłowo funkcjonuje. Takie oględne dane przekazujemy.


Kolejnym mitem na temat przeszczepów jest wiara w to, że zwłaszcza po przeszczepie serca, dawca może się w jakiś sposób zmienić. Wiele osób myśli o tym narządzie jako o siedlisku uczuć, osobowości, a nie mięśniu...


- Znam kilkanaście osób po przeszczepie serca. Niewątpliwie zmienia się ich tryb życia i nastawienie, ale to wynika ze świadomości, że dostało się drugie życie, drugą szansę. Ludzie z nowymi narządami traktują moment przeszczepu jako ponowne narodziny, często podają nawet datę operacji jako datę narodzin. Większość stara się żyć lepiej, bo wie, że żyje dzięki komuś. Jeśli chodzi o uczucia wyższe, siedliska duszy, to jest mit z naukowego punktu widzenia, nie obserwuje się żadnych zmian w wyglądzie fizycznym czy charakterze.


Profesor Jan Talar w ubiegłym roku podczas sympozjum naukowego w Poznaniu wygłosił publicznie, że śmierć pnia mózgu nie istnieje, a narządy do przeszczepów pobierane są od żywych pacjentów. Zarzucił też lekarzom, że nie ratują pacjentów tak intensywnie jak powinni. Katolickie środowiska lekarzy teraz chcą zmiany obowiązującego obecnie prawa o transplantologii tak, by pobranie organów było zakazane w wypadku stwierdzenia śmierci pnia mózgu. Sądzi pan, że to może realnie zaszkodzić transplantologii?

Cała rozmowa tu: http://m.radom.gazeta.pl/radom/1,106518,16855158,Mlody_motocyklista_idealnym_dawca_narzadow__Mit.html