Lekarzy recepta na kryzys w transplantologii
Anna Twardowska
Pomóc mają specjalnie wyszkoleni koordynatorzy, którzy będą rozmawiać z rodzinami zmarłych oraz Kościół. Księża w bydgoskich świątyniach będą czytać list biskupów, zachęcający do oddawania organów po śmierci
Liczba przeszczepów drastycznie spadła z początkiem roku i od miesięcy
nie rośnie. W sierpniu w naszym mieście zaledwie dwie osoby dostały
szansę na nowe życie, bo tylko tyle przeszczepów przeprowadzono w
klinice transplantologii i chirurgii ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego.
Lekarze przez cały czas
- Przygotowanie do tego zawodu trwa około roku - mówi prof. Zbigniew
Włodarczyk, szef kliniki transplantologii. - Dlatego nowa koordynator
pewnie dopiero w przyszłym roku zacznie wykonywać swoje zadanie
podstawowe, tj. przekonywać rodziny zmarłych do zgody na pobranie
organów.
Lekarze bardzo liczą także na pomoc Kościoła. - Zależało nam, żeby
dostojnicy kościelni zajęli jasne stanowisko w sprawie przeszczepów,
tak jak swego czasu Jan Paweł II - mówi prof. Włodarczyk. - Papież
uznał zgodę na oddawanie po śmierci organów dla ratowania innych ludzi
za akt największej, bezinteresownej miłości.
- Lepiej nie można było tego określić - komentuje prof. Włodarczyk. - Wiążę ogromne nadzieje z tym przesłaniem. Może wreszcie coś się zmieni. Przed kryzysem przeprowadzaliśmy miesięcznie przynajmniej osiem operacji, a teraz zaledwie dwie. Ile osób zmarło dlatego, że nie dostało serca, nerki czy wątroby? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć, ale widzę, jak szybko rośnie liczba oczekujących na operacje.
O tragedii pacjentów czekających na przeszczepy przypominają także biskupi: "Bez możliwości pozyskiwania organów, medycyna transplantacyjna nie może pomagać ludziom chorym" - piszą. "Jej dokonania zależą od postaw poszczególnych ludzi, a także od zrozumienia wagi problemu przez społeczeństwo i od tworzenia atmosfery zaufania. Wydarzenia, które podważają to zaufanie, powodują spadek liczby przeszczepów, a w konsekwencji przyczyniają się do śmierci kolejnych osób, które mogłyby żyć".
Ks. Ryszard Pruczkowski, proboszcz parafii Bożego Ciała zapowiada, że nie ograniczy się tylko do czytania listu, ale będzie własnym przykładem zachęcać parafian do podpisywania zgody na pobranie po śmierci narządów. - Krwiodawcą nie mogę zostać, bo od 30 lat biorę leki na nadciśnienie i lekarze odradzili mi ten pomysł, ale deklarację woli złożę - mówi kapłan. - Uważam, że list biskupów powinien stać się przesłaniem, do którego trzeba wracać i cały czas przypominać ludziom o tym, jak wiele można zrobić dla innego człowieka, nic na tym nie tracąc.
Prof. Włodarczyk: - Ze swojej strony robimy, co tylko możliwe, żeby dotrzeć do społeczeństwa. Jednak nie wszyscy nas słuchają. Dlatego głęboko wierzę, że ludzie posłuchają księży.