Gazeta Wyborcza

GAZETA WYBORCZA (2009-11-18 Autor: MARZENA KASPERSKA)

Gazeta Wyborcza Wrocław

 

Stracił rękę w dzieciństwie, odzyskał ją po 28 latach!

Chirurdzy z Trzebnicy przeszczepili 30-latkowi z Mysłowic prawą rękę na wysokości ramienia. To pierwsza w Polsce i trzecia na świecie transplantacja tego typu. - Marzyłem o niej - mówi pacjent Mirosław Borodziuk.

 

Przed pierwszym Polakiem po transplantacji ramienia długa rehabilitacja. Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Przed pierwszym Polakiem po transplantacji ramienia długa rehabilitacja. Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Borodziuk jest absolwentem Politechniki Śląskiej, współwłaścicielem firmy informatycznej. Młockarnia ucięła mu rękę na wysokości łokcia, gdy miał niespełna dwa lata. Mówi, że nie pamięta siebie z dwiema rękami. - Ale cały czas o niej marzyłem. Czułem pustkę, uważałem się za niepełnowartościowego. Miałem dziurę w psychice - opowiada.

Gdy jednak dr Adam Chełmoński ze Szpitala Powiatowego im. św. Jadwigi w Trzebnicy zadzwonił do niego z informacją, że jest dawca, zawahał się. - Trzy tygodnie wcześniej urodził mi się syn Adaś. Uważałem, że będę potrzebny żonie i małemu. Potrzebowałem trochę czasu na przemyślenie wszystkiego - mówi Borodziuk. Po rozmowie z żoną zdecydował, że nie może zmarnować takiej szansy.

Operacja trwała ponad 10 godzin. Zabieg przeprowadził zespół siedmiu chirurgów pod kierunkiem doc. Jerzego Jabłeckiego, szefa trzebnickiego ośrodka replantacji ręki.

Paliły się lampki alarmowe

- Doświadczenia z replantacji rąk mamy ogromne, wcześniej przeprowadziliśmy dwie transplantacje, ale każda operacja jest przecież inna - mówi doc. Jabłecki. - W tym przypadku zabieg okazał się trudny technicznie, bo pacjent nie używał mięśni ręki prawie 30 lat!

Mirosław Borodziuk dzięki trzebnickim chirurgom znów ma rękę - po 28 latach. Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Mirosław Borodziuk dzięki trzebnickim chirurgom znów ma rękę - po 28 latach. Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Dysproporcje pomiędzy mięśniami dawcy i biorcy były ogromne - mówi doc. Jabłecki.

Borodziuk: - Po zabiegu i lekach byłem półprzytomny, ale bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem, że mam rękę. Nie było żadnych problemów z jej akceptacją, tym bardziej, że nowa ręka jest podobna do lewej pod względem wielkości, wyglądu i nawet kształtu paznokci.

Ale stan chorego nie od razu po operacji był idealny. - Był taki moment, że, używając przenośni, paliły się wszystkie czerwone lampki. Na szczęście udało się opanować sytuację i pacjent odzyskał równowagę - mówi doc. Jabłecki.

Borodziuk do końca życia będzie przyjmował leki immunosupresyjne zapobiegające odrzuceniu przeszczepu, musi też liczyć się z tym, że zachoruje na cukrzycę. Szczególnie niebezpieczne mogą okazać się dla niego nawet banalne infekcje, jakie będzie przechodził jego synek. Dlatego lekarze z Trzebnicy już poinformowali pediatrę, że malec powinien przejść stosowne szczepienia ochronne.

Długa droga nerwów

Transplantacja przeprowadzona w Trzebnicy jest pierwszą tego typu w Polsce i trzecią na świecie. Do ubiegłego roku lekarze uważali, że przeszczep na wysokości połowy ramienia nie ma sensu, bo odbudowujące się nerwy będą musiały pokonać do końców palców zbyt długą drogę i ryzyko samej operacji byłoby niewspółmiernie duże do korzyści. Nie wiadomo było też, czy aktywne pozostało pole w korze mózgowej, które odpowiada za ruchy rąk.

- Ale w lipcu 2008 lekarze z Monachium z sukcesem przyszyli dwie ręce od zmarłego dawcy rolnikowi. Podobny zabieg przeprowadzono wiosną tego roku w Walencji, więc uznaliśmy, że i my możemy spróbować - mówi doc. Jabłecki.

Podrzucić syna do góry

Boriodziuka czeka teraz długa i żmudna rehabilitacja. Na razie ćwiczy biernie palce nowej ręki i biceps. Dr Chełmoński: - Rehabilitacja musi przebiegać dwutorowo: należy usprawnić samą rękę oraz na nowo uaktywnić pola kory mózgowej, które odpowiadają za funkcjonowanie kończyny. Pierwszych efektów spodziewamy się za kilka miesięcy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, pacjent będzie mógł samodzielnie ruszać ręką za około półtora roku.

Czego Borodziuk oczekuje w przyszłości: - Chcę syna podnieść do góry, klamkę nacisnąć, wziąć kubek z herbatą, zmieniać biegi w samochodzie. Cele mam ambitne. Ale jak człowiek nie założy, że chcę skoczyć 180 cm wzwyż, to nie skoczy nawet 160 - mówi z uśmiechem.

Pacjent robił pompki na przyszytej ręce

Do domu mężczyzna wróci dopiero w grudniu. Na razie udoskonala stronę internetową

www.przeszczepreki.pl

Pomysł witryny narodził się po spotkaniu z Leszkiem Opoką, pierwszym Polakiem, któremu trzebniccy chirurdzy trzy lata temu przeszczepili dłoń. - Jesteśmy zaprzyjaźnieni. Odwiedzałem Leszka, potem on przyjechał do mnie. Pokazywał swoją nową rękę mojej rodzinie i m.in. dzięki niemu byliśmy wszyscy pozytywnie nastawieni do transplantacji - opowiada Borodziuk.

Niedawno znów się spotkali. Opoka przyjechał do Trzebnicy, żeby wesprzeć kolegę po operacji. W spotkaniu wziął także udział trzeci Polak, który żyje z przeszczepioną ręką. Damian Szwedo zabieg przeszedł w ubiegłym roku. Przy łóżku Borodziuka robił pompki.

Operacja w Trzebnicy była możliwa m.in. dzięki dolnośląskiemu oddziałowi Poltransplantu i Klinice Nefrologii i Medycyny Transplantacyjnej Akademii Medycznej we Wrocławiu.

 

Marzena Kasperska

 



Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław